Skąd pomysł na szkołę online w Afryce? Cz. I

Po pierwsze, moi rodzice. Po drugie mój pradziadek od strony ojca mojego taty, który przed II Wojną Światową był właścicielem folwarku i młyna.

Był człowiekiem szanowanym i poważanym w swojej społeczności.

Rodzice mojej mamy pochodzą z tej samej okolicy co rodzice mojego taty, przy czym to dziadek mojego ojca władał niegdyś potężnym majątkiem w okolicy.

Miał ośmioro dzieci i prowadził duże gospodarstwo rolne, jak już wspomniałem folwark i młyn, miał też duże jezioro, które dawało mu dobre życie i jego pracownikom.

Wszystko zmieniło się w 1939 roku, gdy wybuchła II Wojna Światowa, sprowokowana przez chciwych Niemców, którzy byli rasistami i chcieli zlikwidować inne narodowości na zawsze, mimo tego, że dzisiaj gęsto się tłumaczą to podążali ślepo za hitlerowską ideologią i nienawiścią do Polaków, Żydów, Romów i innych nacji.

Pradziadek, czyli dziadek mojego taty, trafił do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen. Razem z pradziadkiem znalazły się tam inne osoby z elity, ludzie, którzy byli liderami społeczności, posiadali ziemie, majątki, wiedzę, wszyscy którzy byli niewygodni dla wroga i mogli wykonywać niewolniczą pracę na rzecz III rzeszy. Byli tam też również żydzi. Był nawet żyd o takim samym imieniu i nazwisku jak mój dziadek, ale pochodził z innej miejscowości.

W obozie Mauthausen-Gusen pradziadek przeszedł przez prawdziwe piekło. Więźniowie byli zmuszani tam do niewolniczej, katorżniczej pracy, często bez jedzenia i odpoczynku. Ludzie, którzy tam trafiali, byli traktowani jak przedmioty i gorzej niż zwierzęta, a każda chwila była walką o przetrwanie i o zachowanie resztek godności w świecie, który odzierał człowieka z człowieczeństwa do szpiku kości, a na koniec szczątki wyrzucał na śmieci.

Z głodem, chorobami, przemocą i ciągłym strachem przed śmiercią, pradziadek wytrzymał dwa lata. Zmarł 28 sierpnia 1941 roku, mając zaledwie 41 lat. Wojna zabrała go, jak wielu innych, którzy zginęli daleko od rodzin i domów, w ciszy, zapomniani przez świat.

Dla większości swoich oprawców z Niemiec był tylko “kolejnym numerem”.

Dziś Niemcy na terenie obozu szczycą się technologiami, nowoczesną wystawą pełną kolorów, świateł, pokazywania bezemocjonalnych faktów. Z jednej strony to dobrze, że pokazują jakiej zbrodni dopuścili się ich przodkowie, a oni? Powinni się tego wstydzić jako ich potomkowie. Jednak jak pokazuje współczesna historia, Niemcy wywyższanie się nad innymi narodami mają zakodowane w genach, a może w takim duchu zostali po prostu wychowani przez swoich rodziców i dziadków?

Nasza rodzina do dziś nie odzyskała całości majątku zagrabionego po 1939 roku. Po wojnie państwo rozdawało ziemie, a ponieważ pradziadek już nie żył, znaczna część naszego rodowego dziedzictwa przepadła. Rodowe ruchomości wyjechały zapewne transportem do Niemiec, a biżuteria, kto wie, może do dziś dnia leży w jakiejś niemieckiej gablocie.

Posiadanie młyna przed II Wojną Światową wskazuje na istotną rolę w lokalnej gospodarce jaką odegrali moi przodkowie, ponieważ młyny wodny były niezbędnym elementem życia wiejskiego bo przetwarzał zboże na mąkę.

Folwark natomiast oznaczał duże gospodarstwo rolne, często zorganizowane na sposób zbliżony do przedsiębiorstwa, które mogło zatrudniać pracowników najemnych i produkować na większą skalę. Więc to po tej odnodze najprawdopodobniej mam przedsiębiorcze geny, smykałkę do tworzenia i pomagania.

Poza tym co wynika ze skanów księgi hipotecznej dóbr ziemskich Białe lit. A i młynu Krzywy Kołek wydzielonych z dóbr ziemskich Białe powiatu gostynińskiego, znalazłem jeszcze takie “perełki”, które świadczą, że mimo wojny to “porządek w papierach musiał być”.

Z tego, co mogę odczytać o moim dziadku z niemieckich dokumentów, najważniejsze informacje z ostatnich chwil jego życia to:

  • Josef Stańczak, urodzony 8 marca 1900 roku w Łuszczanowie , był rolnikiem (Landwirt).
  • Dokumenty dotyczą jego pobytu i śmierci w obozie koncentracyjnym KL Mauthausen.
  • Josef Stańczak został zarejestrowany w systemie obozu jako więzień numer 8936/2160.
  • Z dokumentów wynika, że przybył do obozu 2 sierpnia 1940 roku, a zmarł 28 kwietnia 1941 roku o godzinie 14:00 w tzw. „Revierze” (szpitalu obozowym), prawdopodobnie w wyniku wyczerpania, chorób lub innego powodu związanego z warunkami panującymi w obozie.

Dokumenty te są typowymi kartami personalnymi więźniów w obozach koncentracyjnych i opisują podstawowe informacje o osobie, w tym datę przybycia, numer obozowy oraz ewentualnie inne ważne informacje.

Hakuna Matata! To koniec części I.

Czy wiesz, że w Polsce nie wolno mówić o tych tragediach głośno, bo Niemcy się obrażą za mówienie prawdy?

Daj znać w komentarzu co o tym myślisz! Czy widzisz podobieństwa między losami Polaków a losami niewolników porywanych z Afryki?

Na koniec krótki film o tym jak wyglądały niemieckie obozy.
FILM NIE JEST DLA MAŁYCH DZIECI I JEST DLA LUDZI O MOCNYCH NERWACH
Tej tragedii która wydarzyła się zaledwie kilka dekad temu nie da się zapomnieć ani “odzobaczyć”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *